-No dobra, Robalu, to jak się nazywa ten kot?- Pytam wskazując na Jojka, który usłyszawszy swoje imię natychmiast zrobił stójkę i zaczął się modlić.
- JOJO- Odpowiedział mój syn dumny z siebie niczym chomik który dotarł do końca biegadełkowej drogi.
-No dobrze, a ten jak ma na imię?- Pytam wskazując na Tajkę siedzącą obok i patrzącą na nas nieufnie.
-Nie JOJO!- Odpowiedziało dziecko z pewnością siebie.
Padłam...
Kurtyna...